Kryształowe Czaszki
MITCHELL-HEDGESA TO RZECZYWIŚCIE
ZABYTEK Z CZASÓW PREKOLUMBIJSKICH
CZY SPRYTNIE SPORZĄDZONY FALSYFIKAT
POCHODZĄCY Z XIX
W niewielkim kanadyjskim
miasteczku Kitchener, w domu
91 -letniej Anny Le Guillon
Mitchell-Hedges znajduje się
niezwykły klejnot - kryształowy model
ludzkiej czaszki. Czaszka ta od ponad
70 lat budzi podziw i lęk wśród ludzi,
którzy mieli okazję zobaczyć ją na własne
oczy. Jest wykonana z niesłychaną
precyzją i znajomością anatomii; składa się
z dwóch części: samej czaszki i dołączonej,
ruchomej żuchwy z 32 zębami. Model
został wyrzeźbiony z jednego kawałka
kwarcu. Właścicielka czaszki twierdzi,
że znalazła ją w 1924 roku. Jako nastolatka
towarzyszyła wówczas ojczymowi,
podróżnikowi F. A. Mitchell-Hedgesowi,
w poszukiwaniach śladów zaginionej
cywilizacji Atlantydy w ruinach
starożytnego miasta Majów w Hondurasie.
Najbardziej intrygującym elementem
związanym z czaszką Mitchell-Hedgesa
jest technika jej wykonania. Kwarc jest
jednym z najtwardszych minerałów, na
czaszce nie ma natomiast żadnych śladów
narzędzi, którymi została wyrzeźbiona.
Wielkie wrażenie na badaczach robią też
oczodoły, ukształtowane w ten sposób,
że działają jak pryzmaty - skupiają światło
i rozświetlają całą czaszkę od środka.
Niektórzy są zdania, że nawet'za pomocą
najnowocześniejszych narzędzi do obróbki
kamieni nie dałoby się stworzyć tak
2 czaszką Mitchell-Hedgesa wiąże się
jeszcze wiele innych zagadek. Czy ten
niezwykły klejnot - najdoskonalszy
z kilkunastu zachowanych do naszych
czasów - rzeczywiście jest wytworem
zaginionej cywilizacji? Czy posiada
- jak sugerują niektórzy - magiczne
właściwości? A może jest to jedynie
sprytnie sporządzony falsyfikat?
ODKRYCIE
W początkach lat 20. naszego stulecia dość
przypadkowo skompletowana grupa
poszukiwaczy przygód z Wielkiej Brytanii
wyruszyła do Hondurasu (obecnie Belize)
w poszukiwaniu śladów zaginionej
Atlantydy. Dowódcą wyprawy był F. A.
Mitchell-Hedges. Towarzyszyli mu
adoptowana córka Anna, przyjaciółka lady
Richmond Brown i były lekarz wojskowy,
dr Thomas Gann. Te trzy nazwiska znamy z oświadczenia Anny Mitchell-Hedges złożonego w 1968 r. Zeznanie pod przysięgą było dosyć szczegółowym opisem niezwykłych wydarzeń, które miały miejsce podczas wyprawy do Lubaantun w 1924 roku. „Lubaantun" znaczy mniej więcej tyle, co „miasto zwalonych kamieni". Nazwa dokładnie oddaje widok, jaki ukazał się _ - - podróżnikom, kiedy przedarli się w końcu przez gęsty las tropikalny. Były to ruiny miasta wzniesionego przed laty przez Majów - początki tej cywilizacji sięgają 1500 r. p.n.e. Swego czasu była to najbardziej zaawansowana technologicznie cywilizacja na zachodniej półkuli.
RUINY MIASTA
Na obszarze ok. 6 km kw. znajdowały się zrujnowane piramidy, domy mieszkalne, wały ziemne, podziemne komnaty i amfiteatr zdolny pomieścić nawet 10 tys. osób. Członkowie Wyprawy rozbili wśród ruin obóz i rozpoczęli poszukiwania. Kryształowa czaszka została rzekomo znaleziona w wykopie pod świątynią. „- Czaszka była zakopana pod samym ołtarzem - twierdzi Anna. - Trzy miesiące później znaleźliśmy żuchwę - około 7,5 m od miejsca, w którym spoczywała czaszka".
Mimo wielu wątpliwości, jakie przez lata narosły wokół kwestii pochodzenia czaszki, Anna wciąż utrzymywała., że to właśnie ona wydobyła czaszkę z ziemi.
CZASZKA ZAGŁADY?
Mówiąc o znalezisku F. A. Mitchell-Hedges często używał określenia „Czaszka Zagłady". Mój ojczym wierzył, że może ona być niebezpieczna i sprowadzić śmierć na tych, którzy nie okazują jej należnego szacunku - wspomina Anna. - Po jej znalezieniu żył jeszcze ponad 30 lat. W tym czasie wiele razy otarł się o śmierć: siedem razy był postrzelony z broni palnej i trzy razy ranny od noża. Wprawdzie nie modlił się do czaszki, ale traktował ją z takim samym nabożeństwem, z jakim - jak sądził - traktowali, ją kapłani Majów". O dziwo, w swej autobiografii Danger My Ally („Niebezpieczeństwo moim sojusznikiem"), wydanej w 1955 roku, Mitchell-Hedges dość powściągliwie podchodzi do tematu. Pisze między innymi: „Z pewnych powodów wolę nie ujawniać, w jaki sposób wszedłem w posiadanie czaszki". Stwierdzenie to skłoniło niektórych badaczy do podejrzeń, że rzekome „odkrycie" czaszki zostało w istocie zaaranżowane. Sceptycy zwracają uwagę na fakt, że Anna znalazła czaszkę dokładnie w dniu swoich 17 urodzin, być może więc był to swego rodzaju prezent od kochającego ojczyma? Co więcej, w 1939 roku w czasopiśmie naukowym Man ukazał się artykuł brytyjskiego antropologa G.M. Moranta, w którym porównywał on dwie
kryształowe czaszki. Opis jednej z nich do złudzenia przypominał słynną później Czaszkę Zagłady. W artykule nie ma n atom i ast n aj m n i ej s zej wzmianki o Mitchell-Hedgesic, zdaniem autora
czaszka należała natomiast do niejakiego Sidney'a Burney'a. Amerykański badacz Joe Nickells, który w latach 80. próbował śledzić losy czaszki, odkrył, że Burney - handlarz dziełami sztuki - kupił swój egzemplarz od tajemniczego kolekcjonera, który z kolei
nabył ją od jakiegoś „Anglika". Burney usiłował sprzedać czaszkę w domu aukcyjnym Sothebys, ostatecznie jednak w 1944 r. sprzedał ją Mitchell-Hedgesowi za sumę 400 funtów.
OSZUSTWO?
Odkrycie Nickella nie skłoniło Anny do wycofania się ze swojej wersji wydarzeń. Wyjaśniła bowiem, że ojczym zastawił czaszkę u Burney'a w zamian za pożyczkę; zatem w 1944 r. wcale jej nie kupił, tylko wykupił. Nawet jeżeli przyjmiemy, że to właśnie Mitchell-Hedges był owym tajemniczym „Anglikiem", wciąż nie jest
znaleziona w Ameryce Środkowej w 1924 roku. Skądinąd wiadomo, że Mitchell- -Hedges był obdarzony bujną wyobraźnią i często zdarzało mu się koloryzować, a czasami wręcz zmyślać. W autobiografii pisze np. - niezgodnie z prawdą - że podczas rewolucji meksykańskiej walczył po stronie partyzantów Pancho Villi w bitwie pod Laredo. W 1928 r. przegrał proces, w którym oskarżył o zniesławienie jedną z gazet, która twierdziła, że w celu zdobycia rozgłosu sfingował napad rabunkowy.
Zaaranżowanie „odkrycia" tylko po to, by sprawić przyjemność córce, nie byłoby więc dla niego niczym wyjątkowym. Druga z kryształowych czaszek wspomnianych w piśmie Man znajduje się obecnie w zbiorach Museum of Mankind w Londynie. Kustosz muzeum Colin McKewan jest przekonany, że eksponat nie ma w sobie nic tajemniczego: „- O naszej czaszce napisano wiele bzdur, ja jednak wiem, że prawdopodobnie została wykonana w XIX wieku. Gdyby była autentyczna, znajdowałaby się teraz w galerii sztuki prekolumbijskiej". Kilka lat temu Lan Freestone z wydziału badań naukowych British Museum poddał Szczególną uwagę zwracaliśmy na sposóbjej wykonania oraz
na niektóre elementy, takie jak np. zęby. Wszystko wskazuje na to, że została nie tyle wyrzeźbiona, co.wyszlifowana tarczą szlifierską" - stwierdził. Prawdopodobnie więc eksponat ze zbiorów British Museum została wykonany przez sprytnego XIX-wiecznego fałszerza.
CIĄG DALSZY TAJEMNICY
Pochodzenie czaszki Mitchell-Hedgesa pozostaje jednak nie wyjaśnione. W 1970 r. Anna Mitchell-Hedges zwierzyła się pisarzowi Richardowi Garvinowi: „- Czasem żałuję, że nie pochowałam czaszki razem z ojczymem, tak jak sobie tego życzył. Tak byłoby najlepiej. W tej chwili ta diabelska rzecz znajduje się w niewłaściwych rękach". Powiedziała też, że nie pozwoli, by czaszka była wykorzystywana do pseudomistycznych obrzędów. Nie dopuści, by uczyniono z niej swego rodzaju kryształową kulę. Piętnaście lat później zgodziła się jednak, by czaszkę zbadali eksperci zajmujący się badaniem uzdrawiających mocy kryształów. Sandra Bowen, Nick Nocerino i Joshua Shapiro z Kalifornii opisali wyniki badań w książce Mysteries of the Crystal Skulls Revealed („Tajemnica kryształowych czaszek").
Zdaniem autorów eksponat Mitchell-Hedgesa, podobnie jak inne czaszki tego typu, jest siedliskiem tajemniczej energii i swoistym podręcznikiem pradawnej wiedzy. Jak widać, obawy Anny przed nierozważnym udostępnianiem czaszki mogą być słuszne. W 1996 r. 89-letnia wówczas Anna ponownie odwiedziła Lubaantun. Chciała odświeżyć wspomnienia i spisać prawdziwą historię czaszki. „- Napisano o niej wiele różnych rzeczy - powiedziała w wywiadzie dla kanadyjskiej gazety, - prawdę jednak znają tylko Majowie". Mimo wielu kontrowersji, jakie do dziś budzą kryształowe czaszki, jedno jest pewne: jej niesłychanie precyzyjne wykonanie dowodzi, że została stworzona przez prawdziwego mistrza.
Sputnik 1 Był to pionierski, pierwszy sztuczny satelita Ziemi.
W dniu 4 października 1957 r. Związek Radziecki wysłał za pomocą rakiety R7 pierwszy w historii sztuczny obiekt na orbitę Ziemi. Małego ku...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiorNn3mLpiVYQuJuh790yQIbSzMvliMroFFmn4WXmCXWPBe7wD1GiBwiZbPcZpwyYH64jqWSrxE-StWIdoRV0ToTTkXThmgEVD_Hk88s6fXMaw8lFVnQoqdsU72AlSn9rVGQXqYZaJz8LU/s1600/sputnik_1.jpg)