Bomba biologiczna

POZBAWIONA SMAKU, ZAPACHU ORAZ NIEWIDOCZNA DLA OKA. PRZED BRONIĄ BIOTERRORYSTÓW TRUDNO SIĘ UCHRONIĆ. BYĆ MOŻE JUŻ JESTEŚ JEJ OFIARĄ....

Śmiercionośna broń jest ostatnią rzeczą na świecie, którą spodziewalibyśmy się mamom znaleźć w sałatce. Jednak w r 1984 r. trucizna trafiła do menu

niewielkiej pizzerii w stanie Oregon w USA. Członkowie sekty Bhagwan Shrec Rajneesh zakazili restauracyjny bar sałatkowy toksyczną bakterią salmonelli. Ta biologiczna broń - niewidoczna, pozbawiona zapachu i prosta w zastosowaniu - została użyta jako narzędzie sabotażu wyborów do władz lokalnych, które miały odbyć się nazajutrz. Wskutek ataku ucierpiało prawie 800 osób. Jeśli zamiast salmonelli do pożywienia wprowadzono by zarodek wąglika,
nie byłoby już ofiar z zatruciem pokarmowym, lecz 800 ofiar śmiertelnych. W incydencie oregońskim nikt nie stracił życia, lecz wiele osób przekonało się, że zagrożenie ze strony bioterroryzmu jest zagrożeniem rzeczywistym. Broń biologiczna może wkrótce stać się ulubionym narzędziem groźnych grup terrorystycznych. Bomby biologiczne są znacznie prostsze w produkcji od głowic jądrowych. Ponadto odznaczają się poręcznymi rozmiarami i nie dają się wykrywać przez systemy wczesnego ostrzegania. Wszystko to dzięki organizmom mierzącym ledwie ułamek milimetra.

W 1993 r. dwóch amerykańskich ekspertów d/s bezpieczeństwa opracowało mrożące krew w żyłach oszacowanie rozmiaru szkód, które mogliby spowodować bioterroryści. Sprawdzili oni, co by się stało, gdyby w zamachu na World Trade Center w Oklahomie zamiast materiałów wybuchowych użyto mikrobów. Wniosek był szokujący: dobrze przygotowany zamach w ośrodku miejskim mógłby kosztować życie setek tysięcy lub nawet milionów ofiar. Już w 1947 r. ONZ zaliczyła broń biologiczną - wspólnie z bronią chemiczną i nuklearną - do „broni masowej zagłady55. Podjęto odtąd odpowiednie kroki w laboratoriach policyjnych i wojskowych na całym świecie. Za pomocą satelitów szpiegowskich funkcjonariusze wywiadowczy ONZ badają odpady powstające we wszystkich wielkich fabrykach biochemicznych i chemicznych. Natychmiast reagują na pojawienie się wszelkich podejrzanych produktów ubocznych. Celem działań ONZ jest doprowadzenie do całkowitego wyeliminowania broni biologicznej z arsenałów' światowych. Obecnie jednak znanych jest przynajmniej dziesięć państw rozwijających broń tego typu, nie zanosi się więc na łatwą walkę. ONZ robi wszystko, aby śledzić prace prowadzone przez siły zbrojne różnych państw.


A W siedzibie japońskiej sekty Aum
Shinrikyo policja odnalazła duże zapasy
broni biologicznej. Przywódca sekty,
Shoko Asahara (widoczny na zdjęciu
obok) usiłował podobno zdobyć próbki
wirusa ebola.

Jak jednak można badać działalność tajnych grup terrorystycznych? Podstawową wiedzą wystarczającą do opracowania broni biologicznej dysponuje teoretycznie każdy, kto odebrał wyższe wykształcenie w dziedzinie biologii. Wystarczy mieć dostęp do odpowiednich bakterii: ich rozmnożenie, liofilizacja i umieszczenie w głowicy nie stanowi już żadnej trudności.

STARE BAKTERIE Z NOWYMI KŁAMI

Niektórzy komentatorzy, tacy jak szwedzki specjalista w dziedzinie systemów obronnych Bo Aberg, są zdania, że dla bardzo zdolnej osoby nie stanowiłoby problemu skonstruowanie własnego syntetyzera nukleotydów - urządzenia, które służy do budowy pewnych struktur genetycznych. Technologia ta znajduje się wciąż w powijakach, lecz pewnego dnia biolodzy mogą nauczyć się z niej korzystać w celu dokonania subtelnych modyfikacji bakterii obecnie nam znanych. Nietrudno wyobrazić sobie działanie wirusów ospy lub choroby Heinego-Medina, śmiertelnie przetworzonych przez bioterrorystów.W przypadku uzyskania odmian wirusów odpornych na dostępne nam szczepionki, choroby te zebrałyby nad wyraz obfite żniwo. Jeszcze bardziej tragiczne działanie miałyby śmiertelnie zmodyfikowane wirusy powszechnie spotykanych chorób zakaźnych, np. zwykłej grypy.

ŚMIERĆ NA TALERZU

Już od czasów II wojny światowej władze wszystkich krajów obawiały się „sabotażu biologicznego5' - zatrucia zapasów wody i pożywienia. Obecnie każdy, kto ma dostęp do linii produkcyjnych przemysłu spożywczego, może dokonać na swych pracodawcach lub na władzach szantażu, grożąc użyciem śmiertelnych dawek jadu kiełbasianego, salmonelli lub bakterii e. coli. Broń biologiczna przedostaje się do organizmu nie tylko przez żywność. Do wprowadzenia śmiertelnego wirusa, takiego jak wąglik, można użyć np. systemu wentylacyjnego. Nośnikiem śmiertelnych zarazków mogą być również zakażone szczury. Oba sposoby byłyby bardzo proste w realizacji. Biura w nowoczesnych budynkach są połączone siecią kanałów klimatyzacyjnych, a w podziemiach miast roi się od gryzoni i insektów. Jak szybko władze miasta spostrzegłyby śmierć czającą się w przewodach wentylacyjnych, śmietnikach lub kanalizacji?

UCHRONIĆ SIĘ I PRZETRWAĆ

Specjaliści do spraw wojskowości po raz pierwszy zetknęli się w praktyce z groźbą użycia broni biologicznej podczas wojny w Zatoce, w latach 1990-91. Zgodnie z danymi wywiadowczymi armii NATO, Irak dysponował dużymi zapasami wąglika, jadu kiełbasianego i innych trucizn. W ramach działań ochronnych wielu żołnierzy NATO otrzymało szczepionki przeciwko niektórym najgroźniejszym wirusom. Ilość szczepionek była niewystarczająca, oficerowie byli więc zmuszeni dokonywać trudnych wyborów. Pewien dowódca amerykański potwierdził później, że „jeden z najbardziej przykrych rozkazów, które musiał wydać, wiązał się z decyzjami o szczepieniach".

Użycie broni biologicznej zakłada doprowadzenie do olbrzymiego stężenia zarazków w otoczeniu tak, aby istniała pewność, że dotrą one do celu. Do zapewnienia ochrony wojskowym stosowane są więc bardzo silne szczepionki. Wielu żołnierzy odbywających służbę w Zatoce otrzymało tak silną mieszaninę szczepionek, że skarżą się teraz na wywołane tym trwałe szkody na zdrowiu. „Syndrom Wojny w Zatoce" jest ogólnym terminem opisującym podobne dolegliwości. Tego rodzaju skutki uboczne stawiają pod znakiem zapytania możliwość użycia szczepionek do ochrony ludności cywilnej. Są one wprawdzie najlepszym istniejącym środkiem obrony wobec zagrożenia bioterroryzmem, lecz gdyby faktycznie zaszła konieczność ich zastosowania, ile osób zniosłoby je bez uszczerbku na zdrowiu?

CELE CYWILNE

W obliczu ataku ze strony bioterrorystów nie można od ludności cywilnej oczekiwać działań właściwych przeszkolonym żołnierzom. Jedynym środkiem ochronnym będzie w tym przypadku zwykłe ubranie. Nawet
jeśli po wejściu w kontakt z toksynami przeciętny cywil zachowa spokój, wątpliwe jest, że będzie on wiedział, co należy robić dalej. Każdy, kogo dosięgnie atak biologiczny, musi bezzwłocznie otrzymać należyte antidotum. Jak twierdzi jeden ze sztokholmskich ekspetów od obronności, „im dłużej się zwleka z rozpoczęciem leczenia, tym mniejsza szansa na jego powodzenie"

Oczywiście zawsze możemy spodziewać się także ataków z ukrycia, jak to było z sektą Bhagwan Shree Rajneesh. Zanim ofiary zorientują się, że wymagają leczenia, może upłynąć wiele czasu, a szpitale mogą nie być przygotowane na lawinowy napływ tysięcy poszkodowanych. W takich okolicznościach trudno nawet sobie wyobrazić, w jaki sposób ludzie mogliby uratować życie.

RZECZYWISTOŚĆ PRZERASTA OBAWY

Groźba bioterroryzmu została szczegółowo omówiona przez amerykańskiego specjalistę Brada Robertsa. Dając wyraz obawom z powodu „zawężenia problemu ochrony przed bronią biologiczną do pola walki", sugeruje, że władze powinny „rozciągnąć parasol ochronny także na ludność cywilną". Zachęca też rząd Stanów Zjednoczonych do „ponownego przemyślenia strategii przygotowań na ewentualność takiego ataku". Dokładnie taki zamach, przed którym ostrzegał Roberts, nastąpił 20 marca 1995 roku w Japonii. W tunelach tokijskiej kolei podziemnej umieszczono wtedy pojemniki ze śmiertelnym gazem Sarin, w wyniku czego 12 osób poniosło śmierć, a 5 tys. zostało rannych. Zamach, za który odpowiedzialnością oskarżono obarczono sektę Aum Shinrikyo, był dla świata ostrzeżeniem. Terroryści są technicznie i moralnie gotowi, aby użyć broni chemicznej wobec ludności cywilnej. Rewizja w siedzibie sekty ujawniła podobno materiały skłaniające do poważniejszych obaw. W laboratorium sekty eksperymentowano z bakteriami jadu kiełbasianego, dążąc do uzyskania broni biologicznej. W wystąpieniu z 1996 roku doradca do spraw obronności ze stanu Virginia (USA), Kyle Olson, przedstawił wszystkie przerażające szczegóły. „— Prawdopodobnie mieli także zapasy wąglika" - oznajmił. Przywódca sekty, Shoko Asahara, miał też podobno „osobiście poprowadzić wyprawę do Zairu, w celu zdobycia próbek wirusa ebola". Dysponując potężną siłą 40 tys. wyznawców oraz majątkiem sięgającym miliarda dolarów, sekta Aum Shinrikyo miała wszelkie środki, niezbędne do zrealizowania zamachów przy użyciu broni biologicznej. Na szczęście terrorystów aresztowano, zanim ich eksperymenty dobiegły końca. Pozostaje nam teraz mieć nadzieję, że żadna inna grupa terrorystyczna nie odniesie sukcesu tam, gdzie o mały włos nie stałby się on  udziałem sekty Aum.

Sputnik 1 Był to pionierski, pierwszy sztuczny satelita Ziemi.

W dniu 4 października 1957 r. Związek Radziecki wysłał za pomocą rakiety R7 pierwszy w historii sztuczny obiekt na orbitę Ziemi. Małego ku...