Jak wygląda kosmita?
wcale nie mają racji
i że w kosmosie życie
kwitnie w najlepsze.
Jak właściwie powinni
wyglądać kosmici?
postanowiliśmy spojrzeć
na ten problem
z perspektywy naukowej
Budowa wszystkich znanych nam organizmów żywych oparta jest na węglu, Związki chemiczne zawierające węgiel stanowią zasadniczy element budulcowy „cząsteczki życia", czyli DNA, stanowiącej zapis kodu genetycznego odpowiedzialnego za różnorodność życia na naszej planecie. Dzięki DNA istoty żywe mogą się reprodukować, a zarazem przechodzić zmiany ewolucyjne drogą mutacji i selekcji naturalnej. Nie da się wykluczyć, że w całym wszechświecie możliwa jest tylko jedna droga rozwoju życia. Życie mogłoby się wówczas rozwinąć wyłącznie na planetach, na których mogą istnieć cząsteczki DNA i innych skomplikowanych, organicznych związków węgla.
OBCE GENY?
Chociaż to mało prawdopodobne, istnieje możliwość, że jakaś inna, złożona cząsteczka węgla mogłaby spisywać się lepiej w roli DNA. Jeżeli taka cząsteczka pojawiła się gdzieś w kosmosie, na jej podstawie mógł powstać materiał genetyczny całkiem inny od naszego. Wyrosłe z niego istoty znacznie by się od nas różniły. Pierwiastkiem, który przez pisarzy fantastyczno- -naukowych jest jednogłośnie typowany do przejęcia roli węgla w alternatywnej rodzinie związków organicznych, jest krzem. Ewolucja istot, których budowa bazowałaby na krzemie, dałaby wyniki trudne do przewidzenia. Być może nawet nie potrafilibyśmy w takich tworach rozpoznać istot żywych. Punktem wyjścia do rozważań jest założenie, że rozwój życia na dowolnej planecie polega na ewolucji nieznacznie zróżnicowanej grupy przodków w szereg stworzeń, z których każde byłoby zaadaptowane do bezpośredniego otoczenia. Zwykle też zakłada się, że planeta będąca siedliskiem życia przypomina Ziemię, stąd realizowane na niej ścieżki ewolucji doprowadziłyby do wytworzenia form życia podobnych do tych, które znamy. Wniosek taki pozwala wysnuć zasada konwergencji ewolucyjnej.
KONTRASTUJĄCE GATUNKI?
Istnieją jednak opinie, według których wniosek ten jest błędny. Głosicielem takiego poglądu jest egzobiolog Jack Cohen. Uważa on, że wytwory ewolucji z odległych planet mogą znacznie odbiegać od znanych nam gatunków. „- Odkrycie planety zamieszkanej przez istoty podobne do nas jest jeszcze mniej prawdopodobne, niż odkrycie na Pacyfiku wyspy, na której tubylcy mówiliby czystą niemczyzną lub gwarą londyńską" - twierdzi Cohen. Jeśli zgodzimy się, że konwergencja nie jest zasadą uniwersalną, musimy rozpatrzyć całą różnorodność możliwych środowisk, w których może rozwijać się życie, oraz sposób, w jaki kształtowałyby one egzystujące w nich formy życia. Aby mogły powstać złożone istoty wielokomórkowe, środowisko nie może być zbyt gorące, zbyt zimne, zbyt napromieniowane, zbyt toksyczne, zbyt jasne, ani zbyt ciemne. Praktycznie rzecz biorąc, warunki niezbędne do podtrzymania zaawansowanych form życia opartych na związkach węgla muszą w znacznym stopniu przypominać warunki ziemskie. Po pierwsze, temperatura powierzchni musi wynosić od 0°C do około 40°C. Wyższe temperatury uniemożliwiają bowiem pracę enzymów, podczas gdy niższe powodują zamarzanie wody, niezbędnego składnika większości procesów biochemicznych. Niska powinna być radioaktywność tła, ponieważ wysokie dawki promieniowania niszczą cząsteczki biochemiczne i blokują reakcje zachodzące w procesie wzrostu komórki. Co jednak najważniejsze, jeśli miałby się rozwinąć ekosystem na bazie DNA, w atmosferze muszą znajdować się azot, tlen, para wodna i dwutlenek węgla, w ilościach bardzo zbliżonych do składu atmosfery ziemskiej. Spotyka się przypuszczenia, że kosmici mogliby oddychać nieco inną mieszaniną tych samych gazów, trudno jednak sobie wyobrazić, by istoty zbudowane na podstawie DNA mogły obywać się bez tlenu. Większość biochemików skłania się bowiem ku opinii, według której żywe komórki muszą otrzymywać tlen i nie można go zastąpić żadnym innym gazem.
KWESTIA CIŚNIENIA
Życie może rozwinąć się w szerokim zakresie ciśnień atmosferycznych, lecz czynnik ten silnie wpływałby na budowę organizmów. Układ oddechowy mieszkańców planety o ciśnieniu większym od ziemskiego miałby całkowicie inną postać. Wywołane by to było odmienną siłą dyfuzji składników wdychanego gazu do układu krwionośnego (lub innego układu, który pełniłby jego funkcję). Ponadto istniałaby konieczność wyrównywania ciśnienia wewnętrznego z zewnętrznym, tak by nie nastąpiło ściśnięcie ani rozerwanie ciała. Kolejnym istotnym parametrem jest grawitacja. Siła pola grawitacyjnego planety musi częściowo określać rozmiary i budowę zamieszkujących ją istot. Na Ziemi wszystkie ssaki lądowe mają mniej więcej te same proporcje - nie ma czworonogów o wielkości 50 m ani ssaków wielkości owada. Jeżeli przyciąganie grawitacyjne innej planety byłoby większe lub mniejsze niż na Ziemi, mogłyby na niej powstawać istoty odpowiednio mniejsze lub większe, chociaż teza taka budzi sporo kontrowersji. Organizmy bardzo dużych stworzeń potrzebują ogromnych serc pompujących niezmierzone zasoby krwi, a ogromne serce wymaga ogromnych płuc. Aby zwierzę osiągnęło wyższe stadia rozwoju, musi dysponować też odpowiednio pojemnym mózgiem, który nie byłby w całości używany do sterowania masywnym ciałem. Oznaczałoby to duży rozmiar głowy i zapotrzebowanie na jeszcze większą ilość krwi dostarczającej tlen do komórek mózgowych, a co za tym idzie, jeszcze większego serca i większych płuc. Problemy motoryczne wynikające z rozmiarów ciała mogłyby stanowić poważny hamulec rozwojowy takiego gatunku. Rozmiary i budowa ciała mają wpływ na możliwość utworzenia cywilizacji. To jeszcze jeden powód, dla którego różnice między „nami" a „nimi" musiałyby być nieznaczne. To, czy ekosystem innej planety faworyzowałby stworzenia, które wykształciły na przykład dodatkową parę kończyn lub trzecie oko, pozostaje otwartą kwestią. W każdym środowisku natura podąży bowiem zawsze najprostszą ścieżką. Jeżeli zalety płynące z posiadania trzeciego oka lub kolejnej pary uszu przeważyłyby nad niekorzystnymi efektami (zwiększeniem masy ciała lub dodatkowym zapotrzebowaniem na krew) moglibyśmy spodziewać się u kosmitów tego rodzaju organów. Jeśli nie, natura nie obierze takiej drogi ewolucyjnej wyłącznie dla zabawy. Czy na przykład potrzebne są nam dwie głowy? Wiele organów mamy powielonych, jednak dodatkowa głowa wymagałaby zbyt wielkiej ilości krwi, co z kolei wymaga większego serca. Prawo konwergencji nic pozwoliłoby na taki przebieg ewolucji: istota dwunożna z jedną głową sprawdza się lepiej niż niezgrabny, wielonożny twór z dwiema głowami. Wystarczy przyjrzeć się naszej planecie, by stwierdzić, że taka argumentacja jest trudna do obalenia dwugłowe istoty spotykamy bowiem na Ziemi nader rzadko, zwłaszcza na trzeźwo.
http://budujesz-remontujesz.blogspot.com
Sputnik 1 Był to pionierski, pierwszy sztuczny satelita Ziemi.
W dniu 4 października 1957 r. Związek Radziecki wysłał za pomocą rakiety R7 pierwszy w historii sztuczny obiekt na orbitę Ziemi. Małego ku...
