W Kłodzkim Ośrodku Kultury w
mansardowym pokoiku mieszkał
samotny pracownik. Starszy już człowiek
powiedział kiedyś, że wyjeżdża na
pewien czas. Po dłuższym okresie, w
związku z jakimiś pracami, trzeba było
zajrzeć do pokoju. Okazało się, że jego
lokator umarł w chwili, gdy miał opuścić
pokój. Zwłoki leżały na podłodze, a
proces rozkładu wyraźnie skończył się.
Po ich wyniesieniu na podłodze pozostał
ślad - sylwetka leżącej osoby, taka
sama jak na filmach kryminalnych,
narysowana kredą przez policjantów.
Skrobanie podłogi, wielokrotne jej
malowanie, nic nie dało. Stary pracownik
pozostawił po sobie trwały ślad. Nikt już
nie chciał potem zamieszkać w tym
pokoju j Nikt też nie potrafił wyjaśnić,
dlaczego ten ślad pozostał