Starożytni Astronauci

W WIELU ZAKĄTKACH ŚWIATA  ZNALEŹĆ MOŻNA DOWODY  NA TO  ŻE, OD TYSIĘCY
LAT ODWIEDZAJĄ NAS  PRZEDSTAWICIELE OBCYCH CYWILIZACJI

Wyobraźmy sobie taką scenę: nad pustynią zawisa ogromne UFO. Z pojazdu strzelają promienie lasera i na oczach zdumionych nomadów przenoszą wielkie kamienne bloki. Pojazd odlatuje, pozostawiając na piasku trzy potężne piramidy. Od tej pory tubylcy z pokolenia na pokolenie przekazują sobie o tym wydarzeniu prawdziwe legendy. W świętych tekstach pojazd staje się ognistym znakiem bogów, a jego piloci - aniołami w złocistych rydwanach. Niektórzy są przekonani, że podobne wydarzenie rzeczywiście
miało miejsce około 5 tys. lat temu w pobliżu Gizy w Egipcie, a także w innych miejscach na Ziemi - w Stonehenge w Anglii, na Wyspach Wielkanocnych, czy w Ameryce Południowej. Ich zdaniem tylko przy pomocy bardziej rozwiniętych cywilizacji Ziemianie mogli w tamtym czasie postawić takie budowle jak piramidy. Pojawiły się też hipotezy, iż konstrukcje te były rodzajem kosmicznych przekaźników energii albo bramą do gwiazd. Zwolennicy teorii o starożytnych astronautach uważają wręcz, że cała rasa ludzka została stworzona przez przybyszów z kosmosu. Według tej osobliwej teorii, przedstawiciele obcych cywilizacji pojawili się na naszej planecie setki tysięcy lat temu i zapoczątkowali ewolucję człowieka.

PRZODKOWIE Z KOSMOSU

Jaskiniowe malowidło ścienne (ok. 2 0 0 0 r. p.n.e.)
odkryte na pograniczu Rosji i Chin. Zdaniem amerykańskiego
ufologa, Roberta Deana, przedstawia ono ubranego w skafander
kosmiczny astronautę, trzymającego w ręku okrągły aparat, który
służy prawdopodobnie do porozumiewania się. Na drugim planie
pod pojazdem, z którego wydobywają się kłęby dymu, widać
postać z dwiema antenami wystającymi z hełmu.
Koncepcję tę znano już w XIX wieku, ale popularność zdobyła sobie dopiero w latach 70. naszego stulecia, za sprawą szwajcarskiego badacza i pisarza - Ericha von Dänikena. W swoich książkach  z których pierwsza, Rydwany bogów , wydana została w 1969 r. - lansuje on tezę, iż początki cywilizacji na naszej planecie zawdzięczamy właśnie tajemniczym przybyszom z kosmosu.

INTRYGUJĄCE PODOBIEŃSTWO

Chociaż większość poglądów Danikena została wyśmiana przez naukowców, niektórzy ufolodzy są przekonani, że chociaż wyciągnął on zbyt daleko idące wnioski, w jego teorii tkwi ziarno prawdy. Być może przedstawiciele wyżej rozwiniętych cywilizacji pozaziemskich istotnie w zamierzchłej przeszłości odwiedzali Ziemię i pozostawili po sobie ślady, które dotrwały do dziś. Podstawą teorii Danikena jest intrygujące podobieństwo pomiędzy zachowanymi rysunkami i rzeźbami ludów starożytnych,
zamieszkujących różne zakątki Ziemi. Również zbieżności pomiędzy mitami i legendami pochodzącymi z różnych kultur nie daje się, zdaniem zwolenników tej teorii, wyjaśnić jedynie zbiegiem okoliczności. Wskazują oni na fakt, że w znacznie oddalonych od siebie, wręcz odizolowanych kulturach, na przykład u starożytnych Egipcjan, Majów czy Chińczyków, występują bardzo podobne symbole i wierzenia. Ponadto w starych pismach znaleźć można fragmenty, które zdaniem niektórych badaczy stanowią dowód na to, że nasi przodkowie zetknęli się z zaawansowanymi technologiami. Najbardziej znany przykład pochodzi z eposu staroindyjskiego - Mahabharaty.

Czy ta, licząca 3 tys. lat czaszka, pochodząca ze zbiorów
muzeum Ica w Peru, jest - jak utrzymują niektórzy naukowcy -
jedynie wynikiem dziwacznej mutacji, czy może stanowi efekt
ingerencji inżynierii genetycznej Obcych? Zdaniem Ericha von
Danikena, czaszka przywodzi na myśl postaci ze staroegipskich
płaskorzeźb, niewątpliwie przedstawiających ~ jak sądzi Däniken
- gości z kosmosu.
STAROŻYTNE TEKSTY

Autorzy eposu w kilku miejscach wspominają o Virmanas, czyli „latających maszynach", którymi podróżowali bogowie. Opis jednego z takich statków, noszącego nazwę Agneya, pojawia się w szczególnie zastanawiającym fragmencie eposu:

Lśniący, długi pocisk wystrzelił ze
świetlistej kuli bezdymnego ognia. 
Nagle nad zgromadzonym tłumem
 zapadła ciemność. Mrok spowił 
całą okolicę. Zerwał się piekielny 
wicher Chmury wzbiły się w górę i 
spadł z nich krwawy deszcz. 
Żywioły splątały się ze sobą. 
Słońce zaczęło wirować, a 
ziemia, spieczona żarem pochodzącym
z kuli, drżała jak w gorączce.

Opis ten pasuje jak ulał do obrazu, jaki przedstawia sobą wybuch bomby atomowej. Ponieważ broń jądrowa znana jest człowiekowi dopiero od kilkudziesięciu lat, niektórzy uznali, że przedstawiony w Mahabharacie wybuch spowodować musieli przybysze z kosmosu.

DODATKOWE DOWODY

Płaskorzeźba z pokrywy grobowca w świątyni
Majów w Palenque przedstawia postać przypominającą
człowieka siedzącego w kabinie współczesnego statku
kosmicznego. Postać jest wciśnięta między dźwignie
i pokrętła, które wyglqdajq jak urządzenia sterujqce.
Znawcy mitologii Majów twierdzq jednak, że rzeźba ta
jest symbolicznym przedstawieniem człowieka
wkraczajqcego do Krainy Umarłych.
Jednak fragment ten - podobnie jak wiele innych dowodów rzekomo świadczących o odwiedzinach kosmitów w starożytności - nie jest tak jednoznaczny, jak chcieliby zwolennicy tej kontrowersyjnej teorii. Równie dobrze może to być opis całkiem naturalnego zjawiska, np. wybuchu wulkanu, który w kolejnych wersjach coraz bardziej ubarwiano. Niektórzy zwolennicy teorii o przybyszach z kosmosu twierdzą jednak, że mają wiele innych dowodów na potwierdzenie swoich tez. Wskazują na przykład na dziwną fascynację człowieka pierwotnego postaciami przypominającymi ludzi w kosmicznych skafandrach. Wizerunki takich postaci znaleźć można na ścianach licznych jaskiń w Europie, obu Amerykach, na Dalekim Wschodzie i w Australii, czyli praktycznie na całym świecie. Szukając potwierdzenia teorii Danikena, ufolodzy zbadali miejsca, które mogły być kiedyś lądowiskami UFO. Najsłynniejszym spośród nich jest płaskowyż Nazca w Peru, pokryty siecią rysunków widocznych jedynie z dużej wysokości. Konserwatywni archeolodzy upierają się przy twierdzeniu, iż rysunki te są jedynie szlakami starożytnych Inków. Trudno się z zgodzić z taką interpretacją, gdyż „drogi" te donikąd nie prowadzą. Niektóre symbole na płaskowyżu układają się w bardzo dziwny sposób, przypominający zatoki parkingowe dla samolotów lub pojazdów kosmicznych. Poważnym problemem, przed którym stają wszyscy usiłujący dowieść, że nasza planeta była i jest odwiedzana przez Obcych, jest zagadka, w jaki sposób przemierzają oni tak znaczne odległości międzygwiezdne. Nawet najzagorzalsi zwolennicy odwiedzin muszą zgodzić się z faktem, że — aby do nas dotrzeć - pozaziemscy astronauci musieliby pokonać odległość przynajmniej 4,2 lat świetlnych (tyle dzieli nas od najbliższej gwiazdy poza naszym układem planetarnym).

SZYBCIEJ N I Ż ŚWIATŁO?

Nawet jeśli mogliby pokonywać przestrzeń z prędkością światła, to i tak podróż w obie strony zajęłaby im ponad osiem lat. Tak długi czas podróży raczej nie zachęca do częstych wizyt. Chyba że Obcym udało się znaleźć sposób na ominięcie praw fizyki i nauczyli się podróżować w kosmosie z jeszcze większą prędkością niż światło. Bardziej prawdopodobna jest teoria, według której wicie tysięcy lat temu przedstawiciele obcej cywilizacji przelatywali jednym ze swych statków przez Układ Słoneczny w trakcie wyprawy kolonizacyjnej. Być może natknąwszy się na Majów czy starożytnych Egipcjan, zatrzymali się na krótki postój i pozostawili po sobie pamiątki, które po dziś dzień stanowią fascynującą zagadkę historii?



http://budujesz-remontujesz.blogspot.com

Sputnik 1 Był to pionierski, pierwszy sztuczny satelita Ziemi.

W dniu 4 października 1957 r. Związek Radziecki wysłał za pomocą rakiety R7 pierwszy w historii sztuczny obiekt na orbitę Ziemi. Małego ku...