Kosmiczne śmieci

SZANSE NA TO, ŻE METEORYT UDERZY W RAKIETĘ, SATELITĘ LUB ZIEMIĘ BYŁY DOTĄD NIEWIELKIE. OBECNIE NIEBEZPIECZNY MOŻE BYĆ KAŻDY ŚMIEĆ WYRZUCONY POZA ZIEMSKĄ ORBITĘ





W lutym 1996 roku rosyjska rakieta Proton rozsypała się na kawałki w ostatniej fazie podróży w przestrzeń pozaziemską. Dla rosyjskiego programu badań kosmicznych była to katastrofa. Ale przerażenie ogarnęło nie tylko naukowców zajmujących się inżynierią rakietową. Na orbicie znalazło się nagle ponad 200 metalowych odłamków z rozbitego Protona, a każdy z nich stanowił poważne zagrożenie dla rakiet i satelitów.

ZDERZENIA W KOSMOSIE

Każdy statek kosmiczny narażony jest na kolizję z orbitującymi wokół Ziemi szczątkami, zarówno naturalnymi, jak i wytworzonymi przez człowieka. Skutki takich kolizji wypłynęły na światło dzienne w listopadzie 1995 roku, kiedy w Centrum Kosmicznym imienia Kennedyego na Florydzie wylądował prom Columbia. W trakcie 16-dniowej misji ze statkiem zderzył się nieznany przedmiot, wyrywając w nim dziurę o średnicy 2 cm i głębokości 6 mm. Otwór głębszy o kilka milimetrów byłby już śmiertelnym zagrożeniem dla siedmioosobowej załogi promu.

Analiza wykazała, że prom zderzył się z kawałkiem płytki z układami elektronicznymi, która była częścią rozbitej rakiety lub satelity. Ponieważ osobliwy pocisk poruszał się z prędkością 5 km/sek., zderzenie z promem mogło łatwo doprowadzić do wycieku powietrza lub eksplozji, tak więc załoga może mówić o niesamowitym szczęściu.

ROSNĄCE ZAGROŻENIE

W dzisiejszych czasach wyprawy w kosmos tak spowszechniały, że start kolejnej rakiety nie wzbudza większego zainteresowania. Co roku na orbitę okołoziemską wysyłanych jest ok. 100 nowych satelitów, co roku też odbywa się osiem lotów promów kosmicznych NASA. Wzrasta również liczba prywatnych przedsięwzięć wysyłających satelity, takich jak projekt Iridium, który ma na celu objęcie całej planety siecią telefonii komórkowej. Loty kosmiczne wciąż jednak wymagają nowych rozwiązań. Oprócz wytyczania rakietom trasy między naturalnymi przeszkodami w rodzaju meteorytów i asteroidów, od wczesnych lat 70. naukowcy muszą brać pod uwagę krążące po orbicie odpadki wytworzone przez człowieka. Złom kosmiczny pochodzi z wielu źródeł. Niektóre śmieci, jak choćby opakowania chroniące wrażliwą aparaturę podczas startu
lub odpadki z załogowych misji kosmicznych, zostały świadomie wyrzucone na orbitę. Wiele odłamków to wynik przeróżnych eksplozji. Niektóre z nich były przypadkowe, jak wybuch rakiety Proton, inne zaś spowodowane całkiem rozmyślnie, jak eksplozja  towarzysząca odrzuceniu członów rakiety przy wyprowadzaniu
satelitów na orbitę lub podczas planowego niszczenia własnych satelitów szpiegowskich przez niektóre państwa, np. Rosję. Podobnie jak wszelkie wytwory ludzkie, sprzęt używany do lotów kosmicznych również sic zużywa i z czasem przestaje prawidłowo funkcjonować. Niektóre odpadki są tak małe, że wręcz można je nazwać pyłem, a ochronę przed nimi zapewnia z powodzeniem gruby pancerz statku. Zabezpieczenie to jednak nie zawsze jest wystarczające: wystarczy pomyśleć o zniszczeniach, które może spowodować nawet zwykły odprysk farby, poruszający się z prędkością sześciokrotnie większą od prędkości dźwięku. Duże szczątki są łatwe do zauważenia, nikt jednak nie jest w stanie powiedzieć dokładnie, ile mniejszych odpadków krąży w przestrzeni okołoziemskiej. Faktyczna liczba sięga zapewne milionów i wzrasta w miarę podboju kosmosu. Zainteresowanie złomem kosmicznym staje się na tyle duże, że podjęto już w tej dziedzinie kilka poważnych inicjatyw. Czyni się wysiłki w kierunku połączenia badań naukowych prowadzonych w Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech i Włoszech, a w marcu 1997 roku w Darmstadt (Niemcy) odbyła się druga już, europejska konferencja poświecona temu niebagatelnemu problemowi.

W lutym 1996 r. w Białym Domu powstał raport, w którym rozważono sposoby ograniczenia ilości kosmicznych śmieci. Autorzy raportu proponują ulepszenie konstrukcji rakiet, tak aby produkowały mniej złomu, oraz usuwanie zużytych statków na specjalną orbitę „cmentarną", gdzie nie stanowiłyby już zagrożenia. Lecz choć pewne zmiany w projektach statków kosmicznych mogą ograniczyć możliwość ich zniszczenia, eksperci są zdania, że całkowite wyeliminowanie ryzyka katastrof jest niemożliwe. Raport kończy się stwierdzeniem, że ilość śmieci będzie wciąż rosnąć.

PROJEKT ORION

Doktor Jonathen Campell kieruje projektem o nazwie Orion, opracowywanym w podlegającym
NASA ośrodku Marshal Space Flight Centre w stanie Alabama. Projekt ma na celu pozbywanie się niebezpiecznych szczątków za pomocą nowoczesnych radarów i promieni laserowych. Przy użyciu naziemnych laserów można zniszczyć lub przynajmniej zmienić tor lotu groźnego kawałka złomu, zlokalizowanego uprzednio przez radar. Lasery te są tak skonstruowane, że uwzględniają załamanienie promieni podczas przenikania atmosfery ziemskiej.
„- Dysponujemy już sprzętem, który umożliwiłby usunięcie wszystkich śmieci (...) poniżej pułapu 800 kilometrów" - mówi doktor Campbell. Zapewniłoby to ochronę wielu satelitom i stacjom załogowym, które orbitują na wysokości 500 km. Te same urządzenia można by także wykorzystać do niszczenia niebezpiecznych meteorytów. Jedyny problem polega na tym, że cały ten system musi zostać przetestowany, ponieważ nie wiadomo, czy w praktyce sprawdzi się on równie dobrze jak na papierze. Poza tym i tak nie rozwiąże on problemu dużych obiektów, takich jak asteroidy. Andrews Griffiths, pracownik Departamentu Nauk Kosmicznych
na Uniwersytecie Kent w Wielkiej Brytanii twierdzi, że w najbliższej perspektywie jedynym skutecznym sposobem przeciwdziałania zaśmiecaniu kosmosu jest prewencja. Zauważa on również, że lasery w rodzaju tych z projektu Orion mogą równie dobrze pełnić rolę broni przeciw satelitom, co z kolei rodzi wątpliwości co do tego, czy będą wykorzystywane jedynie do celów pokojowych.

Z POWROTEM NA ZIEMIĘ

Naukowcy obawiają się także skutków upadku śmieci kosmicznych na Ziemię. Jak szacuje Nicholas Johnson, kierownik zespołu naukowego w firmie Kaman Sciences, od początku ery badań kosmicznych zanotowano ponad 15 tys. przypadków powrotu do atmosfery ziemskiej . dużych obiektów pozostawionych przez człowieka w kosmosie. W marcu 1996 roku panikę na całym świecie wywołał uszkodzony
 chiński satelita szpiegowski o rozmiarze małego samochodu i masie 2 ton, który nagle zaczął opadać w stronę Ziemi. Według obliczeń naukowców, satelita miał uderzyć w ziemię z prędkością 650 km/h, wybijając krater o średnicy 30 metrów i niszcząc wszystko w promieniu 100 metrów. Tym razem obeszło się bez nieszczęścia, bowiem upadek nastąpił daleko od lądu, w południowej części Oceanu Atlantyckiego. Również w 1979 roku, w nie zamieszkanej części Australii rozbiła się stacja kosmiczna Skylab. Do tej pory jedyną ofiarą odpadków spadających z nieba była kubańska krowa, zabita w 1962 roku. Odłamek pochodził z prototypu amerykańskiej rakiety Saturn V. Kubański rząd postanowił pochować krowę ze wszystkimi honorami należnymi ofierze imperialistycznej agresji.

ATAK ASTEROIDÓW

Potencjalny rozmiar szkód, które mógłby spowodować meteoryt lub asteroid uderzający w Ziemię, nie nastraja jednak do żartów. Asteroidy pozostawiły na naszej planecie pamiątki w postaci przynajmniej 200 dużych kraterów. Uważa się, że powodem wyginięcia dinozaurów 65 min lat temu był 160-kilometrowy asteroid, który uderzył w Ziemię z prędkością 33 tys. km/h. Dla porównania: kiedy na Syberii w 1908 r. spadł obiekt o rozmiarze raptem 30 m, zniszczenia objęły ponad 50-kilometrowy obszar. NASA planuje wkrótce rozpoczęcie budowy orbitalnej Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Stacja musi mieć niezwykle mocną konstrukcję, odporną na uderzenia orbitującego złomu. W tym celu skonstruowano „zderzak przeciw meteorytom", który ma postać metalowej tarczy, umieszczonej kilka centymetrów od pancerza stacji. Naukowcy przewidują, że w czasie pracy stacji na Ziemię spadnie deszcz ponad 10 tys. meteorytów.

Sputnik 1 Był to pionierski, pierwszy sztuczny satelita Ziemi.

W dniu 4 października 1957 r. Związek Radziecki wysłał za pomocą rakiety R7 pierwszy w historii sztuczny obiekt na orbitę Ziemi. Małego ku...