Apokaliptyczna technologia

CHARAKTER KONFLIKTÓW 
ZBROJNYCH
 W NOWYM TYSIĄCLECIU 
WYMAGA,  ABY CAŁKOWICIE 
ZMIENIĆ  PROFIL SPRZĘTU BOJOWEGO  

      Żołnierze iraccy, stłoczeni w namiotach w czasie operacji Pustynna Burza w 1991 r., byli całkowicie nieświadomi tego, co miało za chwilę nastąpić. Żaden z nich nie słyszał wcześniej o bombach paliwowo-tlenowych, lecz wkrótce wszyscy mieli doświadczyć ich niszczycielskiej siły. Eksplodujące bomby paliwowotlenowe - triumf techniki militarnej, pod względem siły rażenia ustępujący jedynie broni jądrowej - wyrzuciły w powietrze
chmury lotnych substancji łatwopalnych. Chwilę później opary nad pustynią zapłonęły, siejąc straszliwe spustoszenie. Tlen zawarty w powietrzu zasilił żarłoczną kulę ognia, a żołnierze zostali nagle pozbawieni możliwości oddychania. Powietrze dosłownie wydarło się im z płuc,które implodowały, powodując natychmiastową śmierć. Tych, którzy się nie udusili, płomienie obróciły w popiół.


KONFLIKT W TERENIE ZABUDOWANYM

Bomby paliwowo-tlenowe w wielu państwach uważane są za środek wykraczający poza granice „dopuszczalnych'' metod konfrontacji zbrojnej. Oczekuje się, że tak okrutna broń oraz inne środki wykorzystane w trakcie operacji Pustynna Burza nie zostaną już nigdy użyte. W miarę jak technologie zabijania stają się coraz wymyślniejsze, władze państwowe zaczynają sobie uświadamiać, że wzajemne masowe wyniszczanie sprzętu i ludzi przestaje być opłacalne. Aby chronić inwestycję, jaką stanowi wyszkolony żołnierz, śmierć musi
być zadawana na odległość, a najlepszą metodą jest wyposażenie wojsk w najnowsze rozwiązania techniczne. Wielu obserwatorów przewiduje, że wojny przyszłości prowadzone będą na ulicach miast, a nie na pustyniach, co znalazło odzwierciedlenie w planach strategicznych Pentagonu, zebranych pod wspólną nazwą „Operacje militarne w terenach zabudowanych" (MOUT). Określają one techniki przydatne w działaniach operacyjnych i militarnych na obszarze pokrytym budynkami. Żołnierz szkolony według planu MOUT określany jest mianem „wojownika indywidualnego". Nosi ubiór ochronny uszyty z „materiałów redukujących emisję w wielu zakresach spektrum", czyli ze specjalnych tkanin
uniemożliwiających promieniowanie ciepła i innych rodzajów energii, które mógłby wykryć wróg. Dzięki takiemu kamuflażowi, żołnierz MOUT-u jest praktycznie niewidoczny i może działać w dowolnym miejscu wrogiego terenu.

SPRZĘT BOJOWY

„Niewidzialność" jest tylko jednym z atrybutów żołnierza oddziału operacyjnego MOUT-u. Nowe elektroniczne hełmy wyposażono w miniaturowe kamery wideo, które za pośrednictwem satelity przekazują obraz bezpośrednio do centrum dowodzenia. Te same czujniki mają służyć wykrywaniu celów przy użyciu kamer noktowizyjnych i termicznych. Opracowany w Pentagonie model żołnierza XXI wieku przewiduje także wyposażenie
w nowatorski sprzęt bojowy. Do arsenału żołnierza MOUT-u należeć będzie „system przeciwsnajperski". Jest to przenośny komputer, który potrafi prześledzić tor pocisku wystrzelonego przez ukrytego snajpera, zlokalizować pozycję wroga i odpowiedzieć natychmiastowym, niezwykle precyzyjnym atakiem. Kluczowym składnikiem uzbrojenia będzie wymyślny sprzęt laserowy i emitery fal radiowych o wysokiej częstotliwości. „Stingray" to amerykańska broń laserowa montowana w pojazdach opancerzonych. Określa się ją mianem broni „podwójnego użycia", jako że znakomicie sprawdza się zarówno na polu walki, jak i przy tłumieniu wewnętrznych zamieszek.

CIAŁO I UMYSŁ

„Stingray", wyposażony w regulator natężenia energii, może - jeśli to wystarczy - jedynie oślepić przeciwnika. Jednak w razie potrzeby promień lasera rozetnie żołnierza wrogiej armii niczym skalpel chirurgiczny. Regulację siły rażenia posiada też
broń akustyczna. Przy niskich częstotliwościach powoduje tylko ogólne obniżenie sprawności i dezorientację, ale wystarczy zwiększyć moc, a ta sama broń wywoła natychmiastową śmierć. Nic dziwnego, że wszelkie prace nad bronią laserową i akustyczną trzymane są w ścisłej tajemnicy. Krążą jednak także niepokojące pogłoski o badaniach nad bronią genetyczną. Niektórzy uważają, że w XXI wieku może ona przejąć rolę broni masowej zagłady.

ZABAWA Z GENAMI

Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża przyznaje, że istnieje techniczna możliwość zastosowania broni genetycznej na szeroką skalę, a także jej nadużywania dla osiągnięcia celów politycznych. Wiadomo, że prowadzono badania nad rozprzestrzenianiem chorób za pomocą „zakaźnych genów". Są to genetyczne mutacje wirusów, które charakteryzują się dużo większą odpornością na antyciała. Wiele obaw budzi również broń biologiczna, działająca wybiórczo tylko na pewne geny. Podobno jest
to odmiana broni biologicznej wymierzona przeciwko przedstawicielom określonych ras. Pewne informacje na ten temat można uzyskać z opracowania „Metody rozwiązywania konfliktów militarnych bez otwartej wojny", opublikowanego w 1994 r. przez administrację wojskową USA. Przedstawiono w nim scenariusz fikcyjnego konfliktu zbrojnego w 2010 roku. Autorzy opracowania, Steven Metz i James Kievit - amerykańscy teoretycy techniki wojskowej - stwierdzają, że „pewne rodzaje broni biotechnicznej - uważane przez niektórych za niezgodne z ratyfikowaną przez Stany Zjednoczone konwencją o ograniczeniach w stosowaniu broni biologicznej - mogą naruszać także amerykański system wartości". W dalszej części publikacji Metz i Kievit
rozważają, jaka może być reakcja opinii publicznej na informacje o broni wymierzonej konkretnie przeciwko „Afrykanom, Życiom, Koreańczykom, Latynosom itd." Na liście kandydatów do „czystki etnicznej" autorzy nie uwzględnili ludności pochodzenia anglosaskiego. Niebagatelna rola w wojnie przyszłości przypadnie także cybernetyce. Lewis Franklin, były wiceprezes firmy TRW, pracującej dla amerykańskiego Ministerstwa Obrony, przewiduje, że w ciągu najbliższego dwudziestolecia rozpocznie się masowa produkcja robotów przystosowanych do działania w ekstremalnych warunkach. Roboty te - bardzo precyzyjne, doskonale uzbrojone 1 wykonane z trwałych materiałów - zastąpią żołnierzy na polu walki. Ich dodatkową zaletą będzie koszt produkcji niższy niż w przypadku tradycyjnego uzbrojenia.

NANOTECHNOLOGIA

Od dziesięcioleci bezzałogowe samoloty rozpoznawcze gromadzą dane dla wywiadu. Wkrótce jednak do użytku wejdą ich zminiaturyzowane wersje, nie większe od pudełka na buty, lecz wyposażone w szeroką gamę urządzeń i czujników. Wraz z nimi pojawią się zapewne „inteligentne" miniaturowe miny. Zrzucone z samolotów, same zakopią się
w ziemi, gdzie będą czekać na nieprzyjacielskie czołgi, pojazdy i piesze patrole. Jednym z najnowszych osiągnięć nanotechnologii jest silnik elektryczny o przekroju 1 mm, który umożliwi wiele nowych rozwiązań w wojskowości. Wśród projektów znajdziemy m.in. „cybernetyczne mrówki" - maleńkie urządzenia wyposażone w mikroprocesorową inteligencję. Naukowcy zwrócili uwagę na zadziwiające umiejętności owadów,
zdolnych do organizowania się w wysoce efektywne kolonie, do współdziałania, a także do przenoszenia ciężarów 60-krotnie większych od masy ich ciała. Tak narodził się pomysł na „system mikroelektromechaniczny", czyli mrówkę mechaniczną.

INSPIRACJA PRZYRODĄ

Mikroskopijne „sztuczne mrówki" pełnić będą wiele funkcji. Mogą wydzielać substancje niszczące układy scalone, przecinać przewody, transportować miniaturowe urządzenia telekomunikacyjne, lub po prostu pełnić rolę ruchomej bomby, która wybuchnie, gdy tylko dotrze do pojazdu wroga. Ponieważ mechanizmy te są bardzo małe, niezwykle trudno jest je wykryć. Nawet jeśli zostałyby zauważone i unieszkodliwione, stosunkowo niski koszt produkcji pozwala na szybkie zastępowanie utraconych „mechanicznych mrówek" innymi. Pod tym względem mają one zdecydowaną przewagę nad okrętami wojennymi i myśliwcami, których produkcja wymaga inwestycji sięgających wielu miliardów dolarów. Specjaliści przewidują nawet, że pewnego dnia te małe roboty będą zdolne do samoreplikacji.
Standardowe rodzaje broni, takie jak czołgi i wyrzutnie rakiet, również nie unikną poważnych zmian konstrukcyjnych. Pod kryptonimem Projekt #48 kryje się budowane obecnie przez konstruktorów armii Stanów Zjednoczonych potężne, zautomatyzowane działo polowe, wyposażone w krzemowy „mózg". Niezwykle skomplikowane czujniki optyczne i akustyczne mają umożliwić mu dokładne
zlokalizowanie pozycji przeciwnika. Tak przygotowane działo będzie w stanie zaatakować wroga z bezlitosną precyzją. Urządzenie to, przez
konstruktorów roboczo nazywane „Arnold", przeszło pierwsze, uwieńczone sukcesem próby laboratoryjne w 1997 roku, a jego produkcja zaplanowana jest na rok 2002. „Arnold" nie tylko z łatwością wykryje cel, lecz także samodzielnie „zadecyduje", kiedy i w stronę którego obiektu należy otworzyć ogień. Maszyna ta ma jednak swoją słabą stronę, którą jest jej znaczny rozmiar. Ponieważ tak duży obiekt może być z łatwością wyśledzony przez satelity szpiegowskie lub bezzałogowe samoloty rozpoznawcze, na pewno stanie się celem ataku ze strony „aerobotów". Są to „chodzące" pojemniki, zrzucane ze zdalnie sterowanych samolotów. „Aeroboty" potrafią samodzielnie zbliżyć się do wyznaczonego celu. Po jego osiągnięciu, z pojemnika wysypują się dziesiątki mikropocisków, które opadają nieruchomego giganta niczym rój os. Wynik ataku jest katastrofalny:
mimo całego wyrafinowanego wyposażenia „Arnold" zostaje  całkowicie unicestwiony.

WOJNA CYBERNETYCZNA

Niepoślednie miejsce wśród nowoczesnych strategii wojennych zajmuje „atak cybernetyczny". Termin ten oznacza konfrontację na płaszczyźnie informatycznej, gdzie żołnierze w garniturach pojedynkują się z programami komputerowymi i algorytmami. Brzmi to całkiem niewinnie, lecz w XXI wieku zręczne manipulowanie informacją może zwrócić pułk przeciw pułkowi, oszukać przyrządy nawigacyjne nieprzyjacielskich samolotów lub skierować ogień jednostek zautomatyzowanych przeciwko ich własnym oddziałom. Uważa się nawet, że ten, kto będzie w stanie wygrać bitwę informatyczną, wygra całą wojnę. Bez względu na to, jaką formę taktycy i projektanci broni nadadzą przyszłym metodom prowadzenia walki, jedno jest pewne: nikt nie planuje pokojowej przyszłości. Nie należy jednak porzucać nadziei, ponieważ zagrożenie, jakie stanowi tak potężna broń, może odstraszyć potencjalnych agresorów i pomóc w osiągnięciu pewnej równowagi.

BOMBY Z ANTYMATERIĄ

Dużo uwagi poświęca się obecnie i wykorzystaniu w zbrojeniach energii cząstek elementa|nych.  Podobnie jak materia, antymatejpa również zbudowana ¡est z cząstek lecz różniących się znakiem pewnego atrybutu. Antycząstka może mieć identyczną masę i spin jak zwykła cząstka, lecz jej ładunek elektryczny zamiast dodatniego będzie ujemny. Kiedy cząstka spotka się ze swoją antycząstką, następuje reakcja anihilacji, w wyniku której emitowana jest ogromna ilość energii. II Peter Lewis, autor „Drogi do Armagedonu" obliczył, że wypełniona antymaterią bomba o masie 1 kg wyzwalałaby energię 4p megaton, co oznacza, że mocą znacznie przewyższałaby uran i jakikolwiek inny materiał wybuchowy. Eksplozja o sile jednej megatony odpowiada detonacji miliona ton trotylu (TNT). Z uwagi na niebezpieczeństwa towarzyszące produkcji antymaterii, wytwarzanie jej mogłoby odbywać się wyłącznie w przestrzeni kosmicznej. Wprawdzie naukowcy z Genewy zdołali uzyskać 9 cząstek antymaterii, lecz przetrwały one zaledwie 40 miliardowych części sekundy

Sputnik 1 Był to pionierski, pierwszy sztuczny satelita Ziemi.

W dniu 4 października 1957 r. Związek Radziecki wysłał za pomocą rakiety R7 pierwszy w historii sztuczny obiekt na orbitę Ziemi. Małego ku...