Podziemne miasto

Olbrzym pochłonął w 1944 roku więcej betonu
niż wszystkie wybudowane wtedy schrony na
świecie razem wzięte. W jego budowę
zaangażowanych było kilkadziesiąt niemieckich
firm, setki specjalistów i tysiące więźniów.
W OSTATNIEJ FAZIE WOJNY
HITLEROWCY BUDOWALI 
W GÓRACH SOWICH KOŁO 
WAŁBRZYCHA POTĘŻNY 
KOMPLEKS BUNKRÓW, KTÓRY WYMAGAŁ
OGROMNYCH NAKŁADÓW FINANSOWYCH I
POCHŁONĄŁ WIELE TYSIĘCY OFIAR. JAK DOTĄD
JEDNAK NIE WIADOMO, DO CZEGO TO PODZIEMNE
MIASTO MIAŁO SŁUŻYĆ.


W dniu 7 maja 1945 r. na europejskim
teatrze działań wojennych ruszyła
operacja, która przeszła do historii
 pod nazwą operacji praskiej.
Poszczególne związki operacyjne lewego
skrzydła I Frontu Ukraińskiego rozwinęły
natarcie w różnych kierunkach i w ciągu
trzech dni przełamały na całą głębokość
obronę niemieckiej 17 Armii Polowej i
wyzwoliły Sudety. W jednym z
komunikatów Naczelnego Dowództwa
Armii Radzieckiej z 9 maja można było

przeczytać: „Na południowy zachód i na
południe od Wrocławia wojska I Frontu
Ukraińskiego opanowały Kamienną Górę,
Boguszów, Wałbrzych, Świdnicę,
Dzierżoniów, Bielawę, Ząbkowice Śląskie,
Paczków, Bardo, Kłodzko, Lądek Zdrój".
Ten lakoniczny raport w pełni oddawał
sposób, w jaki odbyło się zajęcie tych
terenów. Wałbrzych zdobyto przy pomocy
jednego czołgu, z którego działa oddano
dwa strzały, oraz serii z broni maszynowej.
Pracujące tutaj niemieckie zakłady
przemysłowe nie przerwały z tego powodu
Brama obozu
koncentracyjnego Gross
Rosen. Więźniowie z
tego obozu
wykorzystywani byli do
wymagającej
nieludzkiego wysiłku
pracy w
kamieniołomach (w
środku) i przy budowie
Podziemnego Miasta.
Tysiące straciły życie z
powodu niedożywienia
i epidemii tyfusu. Ci,
którzy przeżyli,
donoszą o ściśle tajnych
pracach badawczych
prowadzonych w
Górach Sowich.

pracy, a w mieście normalnie
kursowały puste tramwaje,
działały telefony, a woda i
gaz dochodziły do
wszystkich mieszkań.
Panował tu, jak twierdzą
wyzwoleni z obozu
koncentracyjnego Gross
Rosen Polacy i Żydzi,
idealny porządek i
dominowała świeża zieleń
majowa i biel
kapitulacyjnych flag.

ENKLAWA

Sudety były ostatnim nie
naruszonym przez wojnę
zakątkiem w Europie
środkowowschodniej.
Wałbrzych, Jelenia Góra i
dziesiątki innych miast
tworzyły ostatni w III
Rzeszy nietknięty okręg
przemysłowy, w którym
normalnie funkcjonowały
kopalnie, koksownie, huty i fabryki syntetycznej benzyny, dostarczające paliwa i innych środków chemicznych na potrzeby niemieckiej machiny wojennej. Niemcy skoncentrowali tu również swoje doborowe siły. W połowie kwietnia 1945 r. pod Wałbrzychem miało swoją siedzibę dowództwo 17 Armii wchodzącej w skład Grupy Armii Środek. Na przedpolu Wałbrzycha i Gór Sowich znajdowała się 45, 168, 208, 359 i 408 dywizja piechoty, 20 i 31 dywizja grenadierów SS, 18 dywizja grenadierów pancernych SS, 603 dywizja do zadań specjalnych, a także dowództwa XVII Korpusu Armijnego (w rejonie Dzierżoniowa) i XX Korpusu Pancernego (w rejonie Kłodzka). Tym dziwniejsze wydaje się więc, że nigdy żadne bomby nie spadły na Wałbrzych ani na jego okolice.

ZAPOMNIANE MIASTO

Warto pamiętać, że już w lutym wojska radzieckie znalazły się w Strzegomiu, który był zażarcie broniony, a front ustabilizował się na wysokości Żarowa, a więc Sudety znalazły się już nie tylko w zasięgu 4 Zamek Ksiqż, w lotnictwa, ale i dalekosiężnej artylerii.
Jednak rozkazu zniszczenia Wałbrzycha nikt nie wydał. Tereny te od jakiegoś czasu znajdowały się także w zasięgu amerykańskich superfortec, które startując z włoskich lotnisk, bombardowały Brzeg, Opole, Kędzierzyn, Blachownię. Wałbrzych i tereny wokół niego były jednak skrzętnie przez nie omijane. Podobnie okolice Wałbrzycha pomijane są w różnego rodzaju opracowaniach i pracach naukowych dotyczących czasów wojny. Raz, wyłącznie z okazji zdobycia miasta, Wałbrzych wspomniany jest w pracy prof. Czesława Łuczaka zatytułowanej Od pierwszej do ostatniej godziny II wojny światowej. Dzieje Polski i Polaków. W radzieckiej Historii drugiej wojny światowej 1939-1945 w tomie 10 zatytułowanym Całkowite rozbicie faszystowskich Niemiec, traktującym o ostatniej fazie działań w Europie, nawet nie wspomina się Wałbrzycha, ani żadnego innego miasta tej części Sudetów. Zadziwiająca jest również dyskrecja pamiętnikarzy w tej kwestii, a szczególnie milczenie, jakim pomija to miasto w swoich Wspomnieniach Albert Speer, ulubieniec Hitlera i wybitnie uzdolniony architekt i minister zbrojeń III Rzeszy.
ALBERT SPEER

Opisując we Wspomnieniach podróż po Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie, jaką odbył na początku 1945 roku, Speer nie pisze o Wałbrzychu, który był wówczas jedynym nie bombardowanym i pracującym pełną parą
ośrodkiem przemysłu węglowego i karbochemicznego. Jednym z największych zmartwień Speera w tym czasie był spadek produkcji metanolu, który tylko w Wałbrzychu produkowany był bez przeszkód. „11 października 1944 r. - wspomina Speer - pisałem do Keitla, że z powodu załamania się przemysłu chemicznego na wyczerpaniu jest cyjanek i metanol. W związku z tym od 12 listopada należy przerwać wytwarzanie tabunu, a produkcję iperytu ograniczyć do jednej czwartej." Gazy te potrzebne były nie tylko do mordowania więźniów w obozach, ale do wykorzystania w ewentualnej wojnie gazowej, która w 1944 roku była jeszcze możliwa. Pochodzące z Wałbrzycha produkty karbochemii
potrzebne były także do rakiet i innych dziedzin przemysłu zbrojeniowego. Minister zbrojeń III Rzeszy, gdy kurczyła się produkcja podstawowych surowców potrzebnych jego armii, nie mógł więc zapomnieć o mieście, którego koksownie produkowały bez zakłóceń potrzebne ich ilości. A jednak milczy o nim w swoich Wspomnieniach.

OLBRZYM

Wałbrzych i okolice nie były jednak zapomnianym przez wszystkich miejscem. Pod koniec wojny Sudety naszpikowane były agentami wszystkich możliwych wywiadów. Jak chyba żaden inny region rozsypującej się III Rzeszy, tereny między Złotym Stokiem a Świeradowem, między Śnieżnikiem a Śnieżką przyciągały szpiegów ze wszystkich stron świata. Przedmiotem ich zainteresowania były tajemnicze działania podejmowane resztkami sił przez niemiecki przemysł i hitlerowską armię. Na początku 1943 roku Niemcy rozpoczęli w Górach Sowich szeroko zakrojone prace budowlane. W ich trakcie powstawać zaczął system podziemnych korytarzy i bunkrów, o niespotykanych dotąd rozmiarach. Kompleks nosił nazwę Olbrzym (Riese), a w pracach nad jego budową brało udział 40 firm niemieckich. Główną siłą roboczą byli więźniowie. Najpierw byli to ludzie z 4 obozów: Wiistergiersdorf, Oberwiistergiersdorf, Wiistewaltersdorf i Dórnhau. Z powodu panujących tu złych warunków — braku żywności i mieszkania - wybuchła epidemia tyfusu plamistego. Do tego doszła puchlina głodowa, w związku z czym znacznie wzrosła śmiertelność i rozszerzenie się epidemii opóźniło budowę.
W 1944 r. Hitler lub Speer rozkazał przejęcie budowy przez wypróbowaną Organizację Todta. Była to hitlerowska organizacja udzielająca pomocy technicznej przy budowie obiektów wojskowych. Nowy zwierzchnik budowy Olbrzyma sprowadził robotników z obozu koncentracyjnego w Gross Rosen. W sumie od stycznia 1943 do stycznia 1945 r. zatrudnionych było w Górach Sowich, na
powierzchni i pod ziemią, ponad 70 tys. jeńców i więźniów, z których większość zginęła w czasie wykonywania prac. Do końca dotrwało tylko 30 tys. więźniów. Budowa od początku objęta była najściślejszą tajemnicą. Robotników pilnowało 4 tys. żołnierzy SS i SD, a komórka kontrwywiadu Abwehra III liczyła ponad stu pracowników, co było rzadkością

KWATERA

We Wspomnieniach Speer napisał: „W 1944 roku Hitler kazał zbudować dwie podziemne kwatery główne w górach na Śląsku i Turyngii". Mimo że w momencie pisania wspomnień od tamtych czasów minęło już kilka lat, najważniejszy minister III Rzeszy był bardzo powściągliwy w dzieleniu się swoją wiedzą na ten temat
Nic można więc mieć pewności, że w odniesieniu do kwatery budowanej na Śląsku miał on na myśli Olbrzyma. Wszak podziemne budowle w Górach Sowich nie były jedynymi, które wznoszono w okolicach Wałbrzycha. Mniej więcej w tym samym czasie (1943-44) w skałach, na których stoi znajdujący się pod Wałbrzychem zamek Książ, wykuto czterokondygnacyjny system podziemnych korytarzy i pomieszczeń. Niektóre korytarze były tak zbudowane i  zabezpieczone, że można było poruszać się w nich samochodem. Pomieszczenia miały obudowę żelbetową, a ich wysokość dochodziła do 6 metrów. Poszczególne kondygnacje posiadały osobne wyjścia. Badacze są zgodni co do tego, że właśnie to miejsce miało być jedną z rezerwowych kwater
głównych hitlerowskiego kierownictwa. znacznie przekraczał swoim rozmachem budowy innych kwater Hitlera. Jak podaje Speer, łącznie wydano na niego 150 min RM, podczas gdy schrony w Kętrzynie kosztowały w sumie 36 min RM, a schrony w Pullach „zaledwie" 13 min RM. Projekt pochłonął w 1944 r. więcej betonu niż wszystkie schrony na świecie razem wzięte wybudowane w tym czasie. Czy taka konstrukcja, wymagająca setek niezastąpionych specjalistów, tysięcy robotników i ton materiału tak potrzebnego w innych miejscach Niemiec, mogła powstawać wyłącznie z myślą o kolejnej kwaterze Hitlera? „W końcu regularne systemy schronów - pisze Speer — istniały w Kętrzynie, Berlinie, Obersalzburgu, Monachium, hotelu koło Salzburga, w kwaterach głównych koło Nauhaim i nad Sommą (...)".

WETTERSTELLE

W swojej książce Gross Rosen - obóz koncentracyjny na Śląsku Mieczysław Mołdawa pisze o zainstalowanej w obozie placówce naukowej: „(...) na terenie kamieniołomów w specjalnie na ten cel wybudowanym pawilonie o typie laboratorium naukowego umieszczono komando robocze pod kryptonimem Wetterstelle. Zatrudnieni byli tam przeważnie inżynierowie i naukowcy

przewiezieni z Dachau, gdzie zebrani zostali z różnych obozów koncentracyjnych. Kryptonim Wetterstelle nic nikomu nie mówił. Dla nowego komanda przez kilka dni stawiano nowy blok nr 14 A, który następnie ogrodzono drutem kolczastym. Zarówno miejsce noclegu, jak i miejsce pracy więźniów tego komanda było odizolowane. Więźniowie wykonywali tu prace pomocnicze dla inżynierów i uczonych niemieckich, badających części sprzętu z alianckich albo własnych samolotów, regenerując aparaturę pomiarową i inne. Do magazynów Wetterstelle zwożono wraki angielskich samolotów, aby wymontować z nich skrupulatnie urządzenia radiowopomiarowe i przyrządy pokładowe (...)".

WUNDERWAFFE

Dla Mieczysława Mołdawy powyższe fakty stanowią właściwy trop, za którym podążać powinni badacze szukający rozwiązania tajemnicy Podziemnego Miasta w Górach Sowich. Propaganda niemiecka pod koniec wojny zdominowana była przez jeden temat - Wunderwaffe - cudowną broń, która miała ocalić Niemcy i doprowadzić do ich ostatecznego zwycięstwa. Trudno powiedzieć na ile był to jedynie chwyt propagandowy, jednak fakt, że niemiecki przemysł zbrojeniowy również w 1945 r. funkcjonował znakomicie - o czym świadczą ilości wyprodukowanych samochodów, samolotów, czołgów i amunicji - wskazuje na to, że idea Wunderwaffe mogła zostać zrealizowana nawet w ostatnich fazach wojny. Nie wiadomo o jaką dokładnie broń mogło chodzić i jakiego rodzaju laboratoria instalowali Niemcy, wiele jednak znaczy fakt, że zwycięzcy na wojennego komendanta miasta Wałbrzycha wyznaczyli nie kogo innego jak dowódcę obrony Stalingradu generała Pawła Batowa (komendantem Wrocławia był oficer w stopniu majora). Gdyby się nic za tym nie kryło, byłby to zbyt wielki „zaszczyt" dla tego powiatowego przecież miasta.

Sputnik 1 Był to pionierski, pierwszy sztuczny satelita Ziemi.

W dniu 4 października 1957 r. Związek Radziecki wysłał za pomocą rakiety R7 pierwszy w historii sztuczny obiekt na orbitę Ziemi. Małego ku...