Psychodeliczne kulty Ameryki

Przodkowie dzisiejszych Indian prawdopodobnie
przywędrowali 1 do Ameryki z
Syberii ok. 12 tysięcy lat temu, przynosząc
ze sobą dziedzictwo starej kultury
i religii, których ślady zachowały się
do dziś. Jedną z takich tradycji odziedziczonych
po praprzodkach jest szamanizm - religia, w której jednym z podstawowych elementów jest wprowadzanie się w celach rytualnych w stan odmiennej świadomości. Najstarsze ślady zażywania w Ameryce środków o działaniu narkotycznym pochodzą sprzed ponad 10 tysięcy lat. 

                                CIAŁO BOGÓW 

Wiadomo, że w XV i XVI w. Aztekowie zażywali psychoaktywne grzyby zwane teonanacatl, czyli „ciało bogów". W wielu regionach Ameryki Środkowej odkryto kamienie o kształcie halucynogennych
grzybów, znacznie starsze od kultury Azteków. Uczeni długo nie zdawali sobie sprawy ze znaczenia tych głazów. Dopiero w latach 50. mykolog R. Gordon Wasson odkrył, że wśród Indian meksykańskich wciąż żywe są kulty, w których zażywa się grzyby halucynogenne. Maria Sabina, curandero, czyli szamanka z plemienia Mazateków, zaprosiła Wassona i fotografa Allana Richardsona do udziału w obrzędzie, podczas którego zażywa się grzyby halucynogenne. Byli oni pierwszymi białymi, którzy mieli okazję zobaczyć rytuał na własne oczy. Grzyby używane przez szamankę należały głównie do gatunku Psilocybe. Szamani syberyjscy od wieków używają muchomorów czerwonych (Amanita muscaria). Sięgali po nie też rdzenni mieszkańcy Kanady i Ameryki Środkowej. Według relacji jednego z członków indiańskiego plemienia Dogrib, po zażyciu muchomora w czasie inicjacji doznał wrażenia, jakby opuścił własne ciało. Opowiadał potem badaczom: „- Wydobyłem z siebie głos, od którego pękały mury i który niweczył chaos... Znalazłem się wśród zmarłych". Muchomory były też stosowane przez Indian Ojibwa ze stanu Michigan. Dowodem na to, że wspaniała kultura Indian Hopewełl również znała grzyby halucynogenne, jest odnaleziona przez badaczy drewniana figurka przedstawiająca bliżej nieokreślony gatunek muchomora. W rdzennych szamańskich religiach amerykańskich wielką rolę odgrywały też kaktusy. Najbardziej znane z nich to pejotl (Lophophora williamsii) i kaktus San Pcdro (Trichocereus pachanoi). Substancją aktywną w obu kaktusach jest meskalina. Ślady tradycji stosowania pejotlu odnaleziono w osadach • pochodzących sprzed 7 tys. lat. Zwyczaj stosowania pejotlu podczas obrzędów zachował się do dziś wśród Indian Huichol z północnego Meksyku. Co roku odbywają pielgrzymkę na odległy o 500 km płaskowyż Wirikuta, na którym rośnie wiele kaktusów tego gatunku. Pielgrzymkę traktuje się jak swego rodzaju „polowanie" ną/ kaktusy. Antropolodzy twierdzą, że laka forma świadczy o bardzo starych korzeniach tej tradycji. Grupie „myśliwych" przewodzi szaman zwany mara'akame. Indianie Huichol traktują święty kaktus jako manifestację boga zwanego Władcą Jeleni. Spożycie rośliny jest równoważne ze spożyciem ciała samego Świętego Jelenia. Mara'akame zabiera nawet na polowanie łuk obrzędowy. Przed powrotem do domu pielgrzymi błagają duchy przodków, by zaczekały na ich powrót w przyszłym roku. W 1998 r. meksykańska policja zatrzymała Indian wracających z pielgrzymki i oskarżyła ich o nielegalne posiadanie narkotyków. Jeden z członków starszyzny plcmiennncj takV skomentował ten incydent: „Jeśli władze zabronią nam tych wypraw, równie dobrze możemy umrzeć".
  
                          ZIELE CZAROWNIKÓW 

Bieluń dziędzierzawa (Datura stramonium) należy do rodziny roślin psiankowatych. Mimo silnych właściwości toksycznych jest stosowany przez szamanów na całym świecie, także w obu Amerykach. Północnoamerykańscy Indianie z plemienia Algonkinów sporządzają 2 bielunia napój zwany wysoccan, który spożywają młodzi członkowie plemienia podczas inicjacji. Również Indianie z plemienia Chumash zamieszkujący południowe wybrzeże Kalifornii stosowali w rytuałach szamańskich rośliny halucynogenne. Odmienne stany świadomości wywarły wyraźne piętno na ich sztuce, zwłaszcza w słynnych rysunkich naskalnych. Znali i doceniali bieluń także Indianie Hopi i Nawa jo z Arizony. Kapłani Zuni z Nowego Meksyku wcierali sobie w oczy sproszkowane korzenie tej rośliny, dzięki czemu dane im było zobaczyć duchy. Indianie meksykańscy nazywają bieluń toloache. Słowo to pochodzi z języka Azteków - toloatzin, co sugeruje, że bieluń dziędzierzawa znany był również tej kulturze. W Ameryce Południowej rośnie Brugmamia aurea, zwana trąbą anielską - roślina bardzo podobna do bielunia. Obie rośliny zawierają te same silne alkaloidy z grupy tropanów. Bardzo mocnym halueynogenem jest też napar z liany rośliny amazońskiej o nazwie ayahuasca (Banistcriopsis caapi). Znany jest on pod wieloma nazwami, najbardziej popularne to ayahuasca, caapi i yagć. Aktywne alkaloidy zawarte w ayahuasca wywołują wrażenie „wędrówki duszy".  Wizje"wywoływane przez Banistcriopsis caapi nasycone są kolorem niebieskim albo szarym, dodanie innych składników wzmacnia jednak działanie halucynogenne, dzięki A emu wizje stają się bardziej kolorowe i wyraziste. Większość wywarów z ayahuasca zawiera różne dodatki - ich dokładny skłacł nie jest jednak znany. Indianie znają różne odmiany ayahuasca. Indianie Tucano warzą sześć rodzajów tego świętego napoju, a Indianie Harakmbet co najmniej 22, z czegb każdy różni się działaniem. Przynajmniej jeden rodzaj wywaru jest tak silny/że jego spożycie jest równoznaczne z wyruszeniem w „ostatnią podróż". 

                                      NOCNE WIZJE 

Zażycie wywaru z ayahuasca może umożliwiać jasnowidzenie, czyli wgląd w wydarzenia dziejące się w miejscach oddalonych o wiele kilometrów. Peter Gorman, wydawca periodyku High Times, twierdzi, że po zażyciu tego środka w Peru' poczuł, że jest wielkim ptakiem i leci aż do swojego mieszkania w Nowym Jorku. Widział wówczas wydarzenia, które, jak się okazało potem, istotnie miały miejsce. Peruwiańscy Indianie z plemienia Cashinahua powiedzieli natomiast antropologowi Kennethowi Kcnsingerowi, że zmarł właśnie jego dziadek. Wiadomość została potwierdzona drogą radiową dopiero dwa dni później. Środki psychoaktywne można też zażywać w postaci proszku, jak tabakę.  Sposób ten był rozpowszechniony wśród pierwotnych ludów Ameryki; mieszkańcy niektórych rejonów Amazonii stosują go do dziś. W północnym Chile odkryto sproszkowane substancje psychoaktywne sprzed 1200 lat, a w Peru archeolodzy wykopali kościaną tabakierkę z XVI wieku p.n.e. W XV w. Krzysztof Kolumb zanotował, że Indianie Taino zażywają proszek, który sprawia, że zachowują się „jak pijani". Jak się później okazało, była to cvhoba, czyli sproszkowane nasiona drzewa epeny (Anadcnanthera peregrina). 

                                  TYTONIOWE ODLOTY 

Magiczny proszek wytwarza się też z soku drzewa virola, odmiany muszkatołowca. Najbardziej jednak rozpowszechnioną substancją tego rodzaju jest tytoń. Traktowanie tytoniu jako halucynogenu może się wydać nieco zaskakujące, trzeba jednak wiedzieć, że Indiańscy szamani zażywają go w ogromnych dawkach. W brazylijskim plemieniu Tupinamaba młodzi adepci sztuki szamańskiej muszą pić sok z tytoniu tak długo, aż stracą przytomność i zaczną wymiotować krwią. Niektórzy szamani w czasie jednej sesji wypalają cygara o długości ponad 5 m, żując jednocześnie liście tytoniu. Tak potężne dawki powodują konwulsje i porażenie oddechu prowadząc do stanu śmierci klinicznej, w którym szamani mogą spotkać się z duchami przodków. Substancje aktywne zawarte w tytoniu powodują zmiany komórkowe w siatkówce oka, dzięki czemu szamani znacznie lepiej widzą w ciemności. Wzmożone pocenie i uwolnienie norcadrenaliny powoduje obniżenie temperatur)' ciała, co powoduje odporność na działanie ognia. Pokaz takich niezwykłych, nadnaturalnych wręcz umiejętności był dla współplemieńców oczywistym dowodem tego, że szamani kontaktują się ze światem duchów, do którego zyskują dostęp   spożywając owoce Natury.

Sputnik 1 Był to pionierski, pierwszy sztuczny satelita Ziemi.

W dniu 4 października 1957 r. Związek Radziecki wysłał za pomocą rakiety R7 pierwszy w historii sztuczny obiekt na orbitę Ziemi. Małego ku...